sobota, 7 listopada 2015

Stare gniazdo rodzinne ... cd. Specjalny dodatek!

W poprzednim poście zamieściłem kilka zdjęć z serii rowerami po Wilnie. Padło też pytanie: Kto jest na zdjęciu w parku Wileńskim? Okazuje się, że internet to wspaniały wynalazek, bo odpowiedź przyszła prawie natychmiast. Urocza panienka z lewej strony to moja ciotka Weronika! A rowerami jeżdżono nie tylko po Wilnie ... Sięgnąłem więc ponownie do rodzinnego archiwum i odnalazłem kolejne zdjęcia. A zatem zapraszam do specjalnego dodatku na poprzednim poście:

http://legionypolskie.blogspot.com/2015/10/stare-gniazdo-rodzinne-czyli-rowerami.html#comment-form

14 komentarzy:

  1. Przyplątałam się tu od Art-Klatera a także z blogu bezpukania.
    Jesli można o narazie się porozglądam.
    Widzę wspomnienia z Kresów. Ja wprawdzie nie mam korzeni na Kresach ale uwielbiam Lwów i Wilno i jeszcze parę kresowych miast. I całkiem niedawno pisałam o tych miastach w róznych miejscach.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam nowego gościa i zapraszam do zatrzymania się na dłużej. Ja też nie mam korzeni kresowych, ale wychowywałem się na rodzinnych opowieściach z tamtych miejsc. W spadku po przodkach mam kilkaset zdjęć i nieco więcej negatywów. Nie chcę tego jednak wrzucać hurtem na blog, więc tematycznie dzielę pomiędzy tym blogiem i foto-anzai (Kategoria Inne). Jeżeli masz jakieś materiały w tym temacie to chętnie bym się z nimi zapoznał.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
    2. Nie wiem czy to będą ciekawe materiały dla Ciebie, ale jak zajrzysz na mój blog to na lewym czarnym pasku na dole jest odnosnik pisarze,pl. Jesli najedziesz myszką na "dzieło 1,2,3 "to ukażą Ci się wymienione moje teksty /jest ich 30/. Kresów dotyczą nastepujące: Krzemieniec nad Ikwą, Miłe miasto, Zaosie, Nowogródek, Świteż, Leopolis, Dwa kresowe miasta, Dwie perły na Białorusi, Ciekawe miejsca na Litwie.
      Niektóre z tych tekstów umieściłam w swojej książce pt: "Zwariowałam"
      Życzę przyjemnej lektury.
      Pozdrawiam:-)

      Usuń
    3. Byłem, widziałem, z zachwytem czytałem :)
      Jak już pisałem w komentarzu u Ciebie, Nowogródek i j. Świteź, to miejsca do których "pielgrzymowała" cała moja rodzina mieszkająca wówczas na Kresach. Zachowała się obfita korespondencja - niestety dość intymna - w której wszyscy wspominają te urocze miejsca dawnej Rzeczpospolitej.

      Usuń
    4. Cieszę się że Ci się podobało.
      Jeszcze zapomniałam o "Perle na kamieniu" - to o Kamieńcu Podolskim. Ciekawa jestem czy znasz to miasto. Jest przepiękne.

      Usuń
    5. Wstyd się przyznać, ale gdyby nie Sienkiewicz to Kamieniec Podolski byłby dla mnie "białą plamą" na mapie. W ogóle to żałuję, że nie przeczesałem tych rodzinnych terenów w latach 1970-1980, gdy było to jeszcze możliwe. Wprawdzie z wiadomych względów nie organizowano wycieczek na te tereny, ale mając kasę na łapówki można było próbować. Nie wiem, czy to prawda, ale od momentu rozpadu ZSRR zaczęto zacierać ostatnie ślady polskości na tych terenach.

      Usuń
    6. Śkady polskości zaczęto zacierać na Białorusi. Niemniej odbyliśmy dwie piękne wycieczki - jedną śladami znanych Polaków a drugą po Polesiu. O obydwóch pisałam w tych tekstach. Natomiast w samym Lwowie zaczepiało nas wielu Polaków tam mieszkających i sami nam opowiadali, opowiadali, opowiadali....
      Zauważyłam też twój blog foto-anzai.... i tam skomentowałam
      :-)

      Usuń
    7. To zacieranie polskości ma charakter falowy. Najwięcej niszczono po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1920 i 1939 r., po 1953 r. Sowieci zajęli się innymi sprawami. Żałuję, że nie mogłem wcześniej tam pojechać, kiedy dworek jeszcze stał, a rodzinę wpuszczono na pogrzeb. Ale 16-latek miał wtedy co innego w głowie.
      Dzięki za wizytę na foto-anzai. To ważna wizyta. :)

      Usuń
    8. Z przyjemnością przyjrzałam się tym pamiątkom rodzinnym; zdjęciom i wspomnieniom. Niestety, nie posiadam takich własnych skarbów. Korzenie rodziny męża sięgają Białorusi, lecz brak jest jakichkolwiek dokumentów, wszystko zostało zniszczone nawet w parafiach, gdzie powinny być zachowane dane dotyczące choćby tylko chrztu, ślubu czy pogrzebu. Wszystko wyczyszczone, a ludność polska wywieziona na ziemie odzyskane. Jak zwykł je nazywać jeden z Kresowiaków; na "ziemie wycyckane". Ot > taka już ludzka dola; pozdrawiam Basia :)

      Usuń
    9. Te "pamiątki rodzinne" wzbogaciły się niedawno o wiele nowych, które odkryłem kilka miesięcy temu. To były stare negatywy, płyty szklane, i celuloidowe, na które nanoszono emulsję, a po wykorzystaniu nanosiło się nową, itd. Pisałem o tym tutaj:
      http://foto-anzai.blogspot.com/2015/06/z-fotografia-przez-wieki-wspomnienia-i.html#comment-form
      Rodzina była dość liczna, w każdym pokoleniu było 7-8 dzieci. Na kresach mieliśmy tylko 3 domy, dwa we Lwowie i jeden w Wilnie. Wiekszość rodziny mieszkała w Warszawie. Łodzi i Krakowie, po I i II WŚ za granicę uciekło kilka osób.
      Masz rację, ślady polskości z zapałem niszczono na Kresach, takie prawo historii ...
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Witam na Twoim blogu. Jak na pierwszy raz trochę się tu gubię... ale wszystko przede mną :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam nowego gościa!
      Jak GPS zawiedzie to proponuję zajrzeć do "Kategorii tematów" na marginesie obok.
      Widzę, że podałem mylny adres, bo jest to blog historyczny, a my dotąd spotykaliśmy się przy polityce. Ale tu też można łatwo trafić klikając adres: "Bez komentarza" w zakładce "Moje inne blogi".
      Przepraszam za utrudnienia, życzę miłego podróżowania.

      Usuń
  3. Babka mojego ojca pochodziła z rodziny Rawiczów. Ciekawe czy nie mieliśmy wspólnych przodków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam miłego gościa!
      Odtwarzając linię genealogiczną (to były lata 80 ub.w.) docierałem tylko do bezpośrednich przodków. Moi antenaci pochodzą z Krakowa, skąd po powstaniu z 1830 r. uciekli właśnie do Wilna i po 1864 r. do Łodzi. Herbem Rawicz posługiwało się kilkanaście rodzin więc szansa na jakieś więzi jest duża.
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń