poniedziałek, 19 października 2015

Stare gniazdo rodzinne, czyli rowerami po Lwowie i Wilnie

Bitwa Warszawska chociaż zakończyła się militarnym sukcesem Polski nie przyniosła znaczących korzyści terytorialnych. Pogłębił się także rozdźwięk pomiędzy Polakami a Litwinami, Żydami, Białorusinami i Ukraińcami zamieszkującymi ziemie polskie. Manewr Piłsudskiego, znany jako "bunt Żeligowskiego", wprawdzie pozwolił Polsce inkorporować województwo Wileńskie włączone do t.zw. Litwy Środkowej, ale walki wyzwoleńcze pomiędzy Polakami, Rosjanami, Białorusinami, i Ukraińcami, praktycznie aż do czasów obecnych podzieliły oba narody.


Nieco lepiej wyglądała sytuacja w okręgu Lwowskim, ponieważ Ukraińcy w równym stopniu darzyli nieufnością zarówno Polskę jak i Rosję sowiecką. Z tych powodów część młodszych i bardziej wykształconych Polaków po 1923 r. zaczęła emigrować w stronę centralnej Polski, głównie do Warszawy, Łodzi i Krakowa. Wśród nich znalazła się także moja dalsza rodzina. Stary dworek rodzinny (zdjęcie wyżej 0513 a1 zrobione ok. 1937-1938 r.) opustoszał, pozostało w nim tylko kilka starszych osób, oraz nieliczna już służba.  


Kilka tygodni temu od dalszej rodziny zamieszkałej w USA otrzymałem zdjęcie lwowskiego domu rodzinnego ("524 b6" zdjęcie obok) wykonane na przełomie lat 1960/1970. Zdjęcie zostało zrobione Polaroidem (stąd jego niska jakość i konieczność poprawienia kolorów) z okazji pogrzebu ostatniego mieszkańca tego domu. Dworek już wtedy został przerobiony na magazyn sprzętu rolniczego. Zmarła krewna mieszkała w tylnej, niewidocznej części budynku. To zdjęcie wywołało szereg wspomnień, dlatego zdecydowałem się na opublikowanie jeszcze kilku zdjęć z tamtego miejsca i czasu i przypomnienie zdjęć wcześniejszych (wraz ze zdjęciem dotarła również zgoda na odsłonięcie twarzy).


Na zdjęciu "0518 a1" wyżej publikowanym już wcześniej z prawej strony stoi mój ojciec, obok siedzi jego siostra. W gustownym czepku pani guwernantka, ochmistrzyni, i nauczycielka życia w jednym.


Zdjęcie "520 a1" wyżej przedstawia także kuzynów mojego ojca oraz wuja (ze strony mojej stryjenki), który pełnił obowiązki gospodarza dworku.


W archiwum rodzinnym znalazłem kilkadziesiąt zdjęć znanych mi członków rodziny jednak były to t.zw. "mordoobrazki" (dzisiejsze "selfie", zwane też "samojebki") robione najwyżej na tle jakiegoś drzewa, czy krzaka, co uniemożliwiało ustalenie miejsca i czasu wykonania zdjęć. Tutaj chciałbym pokazać kilka w t.zw. szerszym horyzoncie. Na zdjęciu wyżej ("0519 a1")  pochodzącym już z lat 1937-1938, mój ojciec z siostrą na wycieczce rowerowej. Oboje często jeździli po okolicznych wioskach. "Jaśnie pan i jaśnie panienka" byli mile witani i częstowani "czym chata bogata" przez podległych w jakimś stopniu włościan. Od ojca wiem, że kosztowano wówczas przepyszne maliny.







Na zdjęciu z lewej strony mój ojciec z siostrą. Tym razem na wycieczce rowerowej w okolicy Lwowa. 









To jest prawdopodobnie nauka jazdy, ojciec uczy jedną z córek ochmistrzyni nauki jazdy na rowerze. Uczennica jest zadowolona, bo jak opowiadał ojciec nauczyła się jeździć nie tylko na rowerze ...

























Tak wyglądał strój sportowy dla rowerzystek. Niestety daleka kuzynka ojca widoczna na zdjęciu 0573 a3 założyła czarne spodnie lub suknię specjalnie upiętą i nie widać szczegółów.

















Na jednym z uroczych zdjęć (publikowanych wcześniej) jako pierwszą z prawej rozpoznałem ciotkę Leokadię siostrę mojej babci ze strony ojca. Nie wiem jednak kim są prześliczne dziewczyny stojące obok. Zdjęcie "544 a1" wyżej na pewno zostało wykonane w jednym z wileńskich parków ok. 1923 r., bowiem ciotka Leokadia nigdy nie ruszała się z Wilna aż do wkroczenia sowieckich wojsk podczas drugiej Wojny Światowej. Może więc uda się ustalić pozostałe okoliczności powstania tego zdjęcia.



No i udało się! Na zdjęciu w parku Wileńskim, z bukietem kwiatów w ręku pozuje moja ciotka Weronika! Pozuje, bo oprócz dwóch innych ciotek była najładniejszą przedstawicielką rodu żeńskiego. Prawdopodobnie daleka kuzynka ze zdjęcia "0573 a3" jest jej siostrą.  Dla porównania z nieco późniejszego okresu (ciotka się nieco zaokrągliła będąc w stanie brzemiennym) wyżej zdjęcie zbiorowe "1449 a1" wykonane na zapleczu dworku Lwowskiego. Czytelnikom pozostawiam kwestię rozpoznania "kto jest kim". Dla ułatwienia podaję, że jest tam moja babcia, i żona głównego bohatera tego bloga, mojego stryja legionisty. 









To jedno z ostatnich zdjęć "0522 a1" wykonanych podczas pobytu na ziemi wileńskiej w końcu czerwca 1939 r. Rodzina mojej babci ze strony ojca posiadała samochód więc wycieczka nad morze nie sprawiała większych trudności. Nie zdążyłem wtedy spytać ojca dlaczego nad morze oboje pojechali w mundurkach szkolnych. Czyżby to były wagary? Wiem natomiast, że była to ostatnia podróż z ziemi wileńskiej nad morze. Potem nastąpiła ciemność ...













.



Dodatek specjalny!
------------------------

7 listopada 2015 r.

W kilka dni po opublikowaniu tego postu otrzymałem dwie cenne informacje. W parku Wileńskim pierwsza z lewej (z bukietem kwiatów) to moja ciotka Weronika. Dla porównania wyżej zamieszczam inne jej zdjęcie. Drugiej informacji się spodziewałem, bo od ojca wiedziałem, że już wtedy były takie specjalne bagażniki samochodowe na których przewożono rowery. Po zdigitalizowaniu kolejnych "rowerowych" zdjęć okazało się, że mój ojciec z siostrą wypuszczał się na dalekie przejażdżki także poza rogatki Lwowa. Aby zachować chronologię wydarzeń zdjęcia zamieściłem wyżej w odpowiednich dla nich miejscach. Teksty opisowe to zielona czcionka. 
Dodane zdjęcia nie zostały wykadrowane, ponieważ dalsza rodzina zamieszkała w USA chciała obejrzeć także ramki. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że fotograf z lat międzywojennych najczęściej gotowe zdjęcia obcinał specjalnie ząbkowaną obcinarką. Po tym drobnym szczególe można było się zorientować, kto robił zdjęcia. 
  
.

7 komentarzy:

  1. Kwiaty, maliny,morskie fale dworek i rodzina pozująca grupowo symbolizując jedność. To elementy tworzące nastrój sielankowy. Z tych zdjęć emanuje spokój i leniwe szczęście. Tak chyba wtedy było... Choć zbliżała się ciemność.
    Ostatnie prezentowane tu zdjęcie wraz z opisem robi niezwykłe dla mnie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy te same wrażenia, sielanka, spokój i leniwe szczęście. Nikt na Kresach nie spodziewał się wojny, ani tym bardziej agresji ZSRR ...
      Stryj Julian podobno usiłował ściągnąć wszystkich w głąb Polski, ale uznał, że dla nich by to był jeszcze większy dramat. W tym dworku od kilku lat leżała "przykuta do łóżka" ciężką chorobą jedna z moich pra pra babek.

      Usuń
  2. Przypominają mi się zdjęcia pradziada z czasów ułańskich, choć brakuje mi przekazów z części rodziny - dopytywałem się czy to jakieś sekrety czy... ale okazuje się ze wojna zabrała, pożar był po ostrzale...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie ojciec robił tyle kopii zdjęcia ile było na nim osób, dlatego zachowała się jakaś ciągłość.

      Usuń
  3. Klik dobry:)
    Lwowski dom rodzinny na zdjęciu to wypisz wymaluj projekt mojego wymarzonego domu. Gdybym miała budować, to właśnie taki.

    Pozdrawiam serdecznie.

    Na onetowym nie wskoczył mój komentarz? Czy może napisałam coś, co zakłóciło ciszę? Na wszelki wypadek drugi raz nie będę pisać,żebyś nie miał kłopotów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się marzy taki dworek. Ale na dzisiejsze czasy jest on niefunkcjonalny. Na parterze są cztery izby o wym 6x6 m (czyli razem ponad 150m kw.) oddzielone dużą sienią 6x14m, do której można było nawet wjechać bryczką z końmi. Na górze są już tylko dwie izby 6x4m. Tutaj prawa strona dworku jest zniszczona ostrzałem po powstaniu w 1863 r. W sumie to ponad 200 m. kw. Imponujące są piwnice, gdzie trzymano zapasy na zimę.

      Usuń
  4. Dzięki Wojtku za zwrócenie uwagi. Niestety ten format bloga usuwa spamowicza razem z jego komentatorem. Nie zwróciłem uwagi, bo od kilku miesięcy miałem wzgl. spokój ze spamami.

    OdpowiedzUsuń