czwartek, 17 maja 2018

Ostatnie lata wolności 1938 - 1939

W poprzednim poście przeskoczyłem okres wojny chcąc ukazać losy najbliższych krewnych. Wracamy jednak do 1938 r., bo były to ostatnie chwile nie tylko wolnej Polski, ale i sielskiej atmosfery rodzinnej.
To przełom zimy i wiosny 1938 r. Na powyższym zdjęciu, po prawej stronie, moja mama, wówczas jeszcze 13 letnia uczennica, ze swoją młodszą o rok siostrą. Jak widać na zdjęciu tylko moja mama jest zadowolona, bo właśnie dostała nowy płaszczyk. Młodsza siostra, niestety, nosi ubrania po starszej - taki jest los dzieci mających starsze rodzeństwo. Obok nich przedmiot dziecięcego pożądania, ale i kolejnego upokorzenia, czyli typowe sanie góralskie:
20 lat później te same sanie ciągnę ja.

http://foto-anzai.blogspot.com/2017/09/zaczarowany-ogrod-czesc-3-psy-dachowce.html
To były sanie długości ok. 2,5 do 3 m. (!) podobno niezwykle przydatne w regionie górskim, ale zupełnie nie nadające się do dziecięcej zabawy w mieście. Niestety rodzice innych sanek - małych, dziecięcych, kolorowych i z krzesełkiem na wierzchu - nam nie zafundowali, więc dla całej ulicy stanowiliśmy niezłe pośmiewisko. Saniami nie dało się skręcać, a tym bardziej zawracać, na wąskich miejskich uliczkach. Trzeba było je po prostu podnieść i ustawić w pożądanym kierunku. Przewaga góralskich sań ujawniała się dopiero przy zjazdach z okolicznych górek. Nasze sanie mknęły jak torpeda, a dziecięce zabawki wywracały się po każdej najmniejszej przeszkodzie.

Stryj Julian, głęboko rozczarowany polityką sanacyjną, nadal ukrywał się zarówno przed swoimi legionowymi towarzyszami broni z PPS, jak i przed lewicującymi frakcjami partyjnymi. Tutaj:
na zdjęciu ze swoją kuzynką przed zwykłym wiejskim domem, gdzie próbował przeczekać, gdy sytuacja stawała się bardziej niebezpieczna. To nie były ani dobre, ani spokojne czasy. W domu żony stryja Eugenii dwukrotnie pojawiali się wysłannicy płk. Berlinga, który także dystansował się od ówczesnych władz. Niecierpliwie zachowywali się też byli urzędnicy kancelarii Naczelnika Piłsudskiego zaintrygowani tajną misją pułkownika, który przeprowadził sprawną kontrolę w Berezie, ale nie złożył raportu z wykonania zadania rzekomo zleconego przez Naczelnika Państwa.

Prawdopodobnie z tego powodu w wiejskim domu, w którym potajemnie przebywał stryj, pojawiała się jego dalsza rodzina. Na zdjęciu:
siedząca z lewej to moja przyszła mama. Obok kuzynki ze strony braci stryja Juliana. Zdjęcie zrobiono w czerwcu 1939 r. Wojnę przeżyją tylko dwie osoby z tego zdjęcia, trzecia osoba z rodziną ucieka do Francji, a potem do USA.

"... A lato było piękne tego roku ..." jak pisał Gałczyński (http://www.sww.w.szu.pl/index.php?id=slowo_8) To zdjęcie:
zrobiono w pięknych okolicznych lasach, w których już za kilka miesięcy będą się toczyły ciężkie walki z najeźdźcami.

"... A na ziemi tego roku było tyle wrzosu na bukiety ..." (Gałczyński). Tutaj na zdjęciu:
wycieczka do pobliskiego uzdrowiska. Sielsko i anielsko. Ale jest już połowa lipca 1939 r. To zdjęcie wybrałem również dla jednego niepozornego szczegółu. W wózku dziecinnym siedzi jeden z moich przyszłych (ja urodzę się dopiero za 11 lat) kuzynów. Ten wózek "odziedziczę" po nim i jego rodzinie, którzy zginęli podczas próby ucieczki z łapanki ulicznej. Czytelnicy bloga "foto-anzai" zapewne rozpoznają ten wózek na jednym ze zdjęć tam zamieszczonych. Wózek też będzie miał swoją fascynującą historię, którą może uda mi się opisać.

Już tylko kilka dni dzieli tę uroczą sielankę na jednym z uzdrowiskowych jezior od wojennej epopei. Jest bowiem końcówka sierpnia 1939 r. To zdjęcie
też ma swoją dłuższą historię, bo oprócz siostry mojej mamy (druga z lewej strony), jest tam była narzeczona mojego przyszłego ojca - druga z prawej strony. Gdyby "motylki w brzuchu" moich rodziców pofrunęły w innym kierunku to tych wspomnień by nie było ... Zapewne Czytelnicy zastanawiają się, gdzie w tym momencie był stryj Julian. No cóż taka jest dola fotografa, który nie zawsze bierze ze sobą samowyzwalacz i statyw. Nikt zresztą - może poza stryjem - nie przewidywał, że to będą ostatnie chwile przed wybuchem najstraszliwszej w dziejach wojny. Wojny, na zawsze rozdzielającej kilkadziesiąt osób, które kiedyś żyły w jednym wspólnym dwupiętrowym domu rodzinnym.




.