wtorek, 11 listopada 2014

Polska naszych marzeń?

http://www.galewice.pl/asp/pliki/aktualnosci/swieto_11listopada.jpg

Gdyby spytać dzisiejszych historyków, szczególnie tych "robiących" w polityce, dlaczego akurat 11 listopada został uznany dniem Odrodzenia Polski, to zapewne odpowiedzi byłyby różne i uzależnione od ich wyznawanego światopoglądu. Bo tylko pozornie, powstająca z popiołów Polska, stanowiła monolit dostrzegalny na politycznej scenie Europy. Tak jak w Polsce, tak i w Europie, ścierały się różne koncepcje i opcje związane z ustaleniem powojennego międzynarodowego statusu państw.

W Polsce generalnie podziały przebiegały zgodnie z zakresami oddziaływania zaborczych władz. Tylko totalnemu rozpadowi monarchii austro-węgierskiej zawdzięczamy to, że na ziemiach Galicji zaczęły się tworzyć partie na pierwszym miejscu wysuwające w swych programach ideologicznych wolność i niepodległość. Wprawdzie założona 7 września 1917 r., przez cesarzy Niemiec i Austrii, Rada Regencyjna już na początku października 1918 r. wydała manifest do narodu polskiego proklamujący „utworzenie niepodległego państwa, obejmującego wszelkie ziemie polskie, z dostępem do morza”, to jednak nie zyskał on aprobaty społecznej. Pamiętano bowiem uległość Rady Regencyjnej wobec Niemców.

Manifest jednak poparli endecy, i 23 października 1918 r. na czele nowego rządu, zdominowanego przez narodowców, stanął Józef Świeżyński. W bliżej nieznanych okolicznościach 3 listopada 1918 r. zdetronizowano Radę i zaproponowano współpracę socjalistom i ludowcom. W Galicji 19 października ustanowiono Radę Narodową Śląska Cieszyńskiego. Po rozpadzie monarchii austro-węgierskiej, 28 października 1918 roku w Krakowie powstała Polska Komisja Likwidacyjna z Wincentym Witosem liderem PSL „Piast”, zyskująca powszechne poparcie, która skupiła wokół siebie znaczące siły zbrojne.            

W Królestwie Polskim, zarządzanym przez Radę Regencyjną, w nocy z 6 na 7 listopada Konwent Organizacji „A” (zwolennicy Piłsudskiego) powołał w Lublinie Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej. Premierem został Ignacy Daszyński, zaś członkami socjaliści i ludowcy (PPS, PPSD, PSL „Wyzwolenie” oraz kierownictwo POW). 7 listopada 1918 r. wydano Manifest rządu lubelskiego. Czy zatem to Manifest utorował drogę do wolności i władzy przyszłemu Naczelnikowi Państwa Piłsudskiemu? Można się spierać, ale od tej chwili wypadki potoczyły się błyskawicznie i niezwykle korzystnie dla Polski.

9 listopada abdykuje cesarz Wilhelm II, a władzę w Berlinie przejmują socjaliści. 10 listopada Rada Żołnierska garnizonu warszawskiego przejmuje dowództwo w swe ręce, uznając zwierzchnią rolę przybyłego z Magdeburga Józefa Piłsudskiego, liczy na porozumienie w sprawie wycofania oddziałów okupacyjnych. W nocy z 10 na 11 wojska niemieckie wycofują się z Warszawy, w kilka godzin później Niemcy podpisują w Compiégne we Francji bezwarunkową kapitulację. Czy wszystkie te fakty to tylko szczęśliwy zbieg okoliczności dla powstania przyszłej Polski, czy może efekt skutecznej polityki prowadzonej przez Piłsudskiego? Tego się już nie dowiemy, bo dzisiejsze podziały polityczne niczym się nie różnią od sytuacji powojennej z lat 1918-1920.

Piłsudski pytany o ten jeden szczęśliwy dzień uważa, że był to 22 listopada, gdy wraz z nowym premierem podpisał dekret o organizacji najwyższych władz państwowych. Dekret ten stwierdzał, że Polska jest republiką, a najwyższą władzę w państwie do zwołania Sejmu Ustawodawczego sprawować będzie Tymczasowy Naczelnik Państwa Polskiego w osobie Piłsudskiego. Osobiście jestem jednak za 11 listopada, bo to tak miło stwierdzić, że I Wojna Światowa zakończyła się dopiero po utworzeniu i wyłonieniu władz Polski.
.

6 komentarzy:

  1. Osobiście jestem zwolennikiem poglądu że niepodległość liczyć się winno od momentu manifestu Rady Regencyjnej - no ale to mój galicyjski punkt widzenia. Trudno odmówić racji twierdzącym że liczy się stolica a w stolicy faktycznie momentem "detonacji" niepodległości był przyjazd Piłsudskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby przyjąć inny punkt widzenia, to niepodległość liczy się dopiero od uzyskania oficjalnych gwarancji międzynarodowych, uznania granic, i akceptacji władz państwa, akredytacji służb dyplomatycznych, itp. Wtedy widać wyraźnie, że Polska nigdy nie była wolna, bo np. umowa Piłsudskiego z Niemcami spowodowała, że Powstańcy Śląscy i Wielkopolscy zostali osamotnieni. I tego Piłsudskiemu do tej pory nie mogą wybaczyć.

      Usuń
    2. Racja - jakąś datę trzeba było przyjąć.
      Z tymi Ślązakami to też racja - mam tam rodzinę. Bajtlem będąc słyszałem wymówki jednego "dziadka" do "drugiego" - nikt z nas młodych już tego poważnie nie traktował, dla nich to jednak była ważna sprawa - co ciekawsze im sam starszy jestem to te dyskusje sprzed lat, są dla mnie ważniejsze niż to co dzieje się tu i teraz - wydarzenie które nie odcisnęło się w historii... po prostu nie zasługuje by się nim zajmować.

      Usuń
    3. No tak, ja też po czasie zaczynam doceniać to o czym stryj Julian - bo na podstawie jego wspomnień ten blog powstał - opowiadał, a co odbiegało znacząco od tego PRL-owska propaganda wbijała nam do głów. I masz rację, że prawda ludu jest nieraz ważniejsza od prawd spisanych na kartach historii.

      Usuń
  2. Co raz więcej świątecznych dat się nie zgadza: 9 maja nie jest dniem zakończenia wojny, 22 lipca nie był dniem ogłoszenia Manifestu, 11 Listopada nie jest dniem odzyskania niepodległości... Kiedy i co mam mam państwowo świętować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda, znane powiedzenie "co kraj to obyczaj" wypada zmodyfikować na: "co partia to inna historia". Ja świętuję dzisiaj, właśnie przeglądam pamiątki stryja.

      Usuń