sobota, 19 października 2013

Sic transit, gloria mundi - tak przemija chwała tego świata

Głód był powszechnym zjawiskiem nie tylko w obozie legionistów. I Wojna Światowa wyczerpała ekonomicznie i gospodarczo wszystkie strony konfliktu. Największa nędza dotknęła obszary znajdujące się na styku frontów wojennych. Głodowali wszyscy. Najgorzej w obozie mieli jeńcy wojenni, nieco lepiej wiodło się legionistom, którzy dziennie dostawali jeszcze ok. 150 g. masy chlebowej (trociny zmieszane z mąką) i litr gorącego wywaru. Wówczas jeszcze walczono o kawałek chleba dosłownie i w przenośni, tak jak n.p. na zdjęciu "647 1a"



Potem było już gorzej. Obniżono racje żywnościowe, i jedyną możliwością uzupełnienia jadłospisu, była sałatka ze świeżo zerwanej trawy. Legioniści nazywali to "Obiadem duchowym" - zdjęcie "646 1a"



W połowie grudnia 1917 r. niektórzy legioniści byli już tak osłabieni, że nie byli w stanie przyjmować żadnego posiłku. Wycieńczenie i choroby zaczęły dziesiątkować osadzonych w obozie. Gdy delegacja Czerwonego Krzyża zaczęła organizować kordony sanitarne, w obozie zaczęły się "marsze głodowe". Jeden z takich protestów przedstawia grafika/zdjęcie "648 1a".



"Sic transit, gloria mundi - tak przemija chwała tego świata" to tytuł niniejszego postu. Wojciech Kossak malując jeden ze swoich obrazów nadał mu także tytuł "Sic transit, gloria mundi". W 1909 r. Galicyjskie Wydawnictwo Salonu Malarzy Polskich w Krakowie wydało pocztówkę zatytułowaną jak wyżej, która przedstawiała ów słynny obraz Kossaka. Pocztówka stała się - zdjęcie "649 1a"


symbolem drogi i chwały legionistów.


Jednocześnie, w związku z otrzymanymi e-mailami zarzucającymi mi posługiwanie się już opublikowanymi materiałami, chciałbym wyjaśnić, że - tak jak uprzedzałem wcześniej - zdjęcia (obrazów, zdjęć, grafik, itp.) opatrzone dodatkowym numerem, są oryginalne, na dowód czego fotografując staram się, kosztem odbioru artystycznego, uwidocznić także brzegi tych dokumentów.
.

6 komentarzy:

  1. Znowu muszę zaprotestować. Z tekstu wynika, że sałatkę z trawy nazywano "obiadem duchowym".
    A przecież chodzi o mszę św, którą często nazywa się "strawą duchową".
    Ale nawet w takich stwierdzeniach wypowiadanych w okropnych warunkach głodu widać klasę i poziom tych legionowych żołnierzy.
    W takich warunkach łatwiej przychodzą słowa przekleństw niż takie eleganckie:" obiad duchowy"...

    OdpowiedzUsuń
  2. Protest przyjęty i uwzględniony. Oczywiście, że strawa do trawy pasuje lepiej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to teraz pomieszałeś wszystko: trawę ze strawą i mszą świętą...Ech...
      A wystarczyłoby wyraźnie oddzielić zdanie o sałatce z trawy od opisu zdjęcia z mszą, która to zapewne była tym "obiadem duchowym".

      Usuń
    2. Sądząc po przyjętych sylwetkach wydaje się, że jednak więcej tej trawy/strawy szło do żołądka. Zresztą na to wskazuje opis na zdjęciu. Jedzono zresztą wszystko, od stryja wiem, że na "pierwszy ogień" szło wszystko co zrobione było ze skóry: pasy, buty, portfele ...

      Usuń
    3. Strawa duchowa nie idzie do żołądka. Kształtuje i wzmacnia ducha żołnierza. Pewnie dzięki temu duchowi jakoś przetrwali /przynajmniej niektórzy/ koszmar głodu. My nie jesteśmy w stanie nawet sobie tego wyobrazić. Nie znamy głodu, na szczęście.

      Usuń
    4. Wytrwali, to fakt, bo przecież wystarczyło złożyć przysięgę na wierność Austrii, lub Niemiec, i ich koszmar by się skończył. Jednak uwierzyli, i nie zawiedli się ...

      Usuń