sobota, 17 marca 2018

Rodzinne rozłąki, dramaty, wesela ...

1938 rok. Europa jeszcze się bawi i weseli, chociaż jest już po przyłączeniu Austrii do Niemiec i żądaniu tego samego w stosunku do Czech. Także w rodzinie zawieszono chwilowo wszelkie waśnie i kłótnie. Wyczuwane jest ogólne napięcie i oczekiwanie na kolejne wydarzenia. W rodzinie legionisty stryja Juliana nie można jednak dłużej czekać. Dwaj synowie prawie w tym samym czasie zakochali się w kobietach, które nie mogły być zaakceptowane w rodzinie. Jedna z nich to zwykła chłopka, kuzynka dziadka Bronka, inteligentna, i otwarta na świat. Druga pochodzi z bogatej rodziny, ale o żydowskich korzeniach. To spory cios dla stryja Juliana. Nie ma więc zgody na zawarcie przez nich małżeństwa.

Miłość jednak zwycięża. Obaj synowie stryja potajemnie zawierają śluby, i obaj prawie w tym samym czasie opuszczają Polskę i emigrują do W. Brytanii. Śluby zawierane w wielkiej tajemnicy przed rodziną są niezwykle skromne. Nie zdradzę kto jest kim, bo nie mam zgody rodziny. Ale warto obejrzeć te jedyne zdjęcia jakie pozostały po obu synach stryja Juliana.





Mamy więc pannę młodą, studentkę I roku medycyny, i absolwenta Wydziału Mechaniki Politechniki Lwowskiej.
Już za kilka lat on zasiądzie za sterami bojowych samolotów Supermarine Spitfire, a ona rozpocznie wykłady na Uniwersytecie Oxfordzkim. Ich dni są jednak policzone. On ginie podczas walk powietrznych, a ona w czasie kolejnego bombardowania ... pozostawiają dwoje dzieci, które adoptuje brat.
















Nieco łaskawsze są losy drugiej pary. On rozpoczyna studia na Wydziale Matematyczno Fizycznym w Cambridge, ona otwiera firmę handlową. Pojawia się jednak ostry konflikt, ponieważ brat chce pomścić śmierć brata. Gdy zostaje przyjęty do eskadry lotniczej ich małżeństwo rozpada się. Nie występują jednak o rozwód, ona zostaje z małą córeczką, oraz dwójką dzieci brata. On wyjeżdża na wojnę do Korei i ... ginie.










W Polsce tymczasem rozwija się bujne życie mojego przyszłego ojca. Tutaj na zdjęciu 5705 a1 niżej:
jest jeszcze studentem ostatniego roku na Wydziale Mechanicznym Politechniki Łódzkiej (w środkowym rzędzie stojących czwarty z prawej strony). Wśród siedzących, pierwsza z prawej strony, to prawdopodobnie dziewczyna mojego ojca. Piszę prawdopodobnie, bo urocza blondynka pojawia się jeszcze na wielu zdjęciach prawie, że rodzinnych.








Ojciec jednak coraz bardziej zauroczony jest moją przyszłą mamą z którą spotyka się po sąsiedzku. "Brunetki, blondynki", nie były jednak głównym celem dla mojego ojca. Na horyzoncie wydarzeń gromadziły się ciemne chmury i szła zawierucha wojenna, a z nią powojenne zmiany systemowe. W kategoriach uczuciowych zwyciężyła brunetka, czyli moja przyszła mama. Jednak to był dopiero początek kolejnych dramatów.








PS.
Zdjęcia są robione w warunkach amatorskich, np. na zdjęciu 5758 a1 młoda para siedzi na ławce przed wiejskim domem panny młodej. Na zdjęciu 5757 a6 młodzi w ubraniach prawie roboczych.

14 komentarzy:

  1. Ach te sentymenty. Ach te miłe wspomnienia, nawet nieco mniej przyjemnych zdarzeń i sytuacji. Zawsze i wszystkim powtarzam, jak nie zapiszesz dla potomków wspomnień i zdarzeń nie poznają ich, nie będą świadomi wartości swojej i przodków swoich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stryja Juliana zawsze uważałem za wyjątkowego nudziarza, bo zawsze miał sporo uwag do mojego zachowania. Jego opowieści o Legionach były nudne, bo dla mnie - kilkunastoletniego gówniarza - za bardzo "uczone". Ile teraz bym dał, aby usiąść koło Niego i słuchać ...
      To prawda, nikt za nas nie napisze rodzinnej sagi.

      Usuń
  2. Czarujące historię i jeszcze bardziej urocze są te stare zdjęcia.Śliczne kobiety! Intrygujący, lecz pominięty zdawkowo wątek kryminalny: brat ogarnięty żądzą zemsty... Czy wiadomo kto kogo i dlaczego zabił?
    Czekam na ciąg dalszy niecierpliwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten wątek kryminalny miał podłoże czysto wojenne. Brat zginął w pojedynku powietrznym nad Londynem. Było wiele dodatkowych aspektów tego dramatu (Polacy latali np. na starszych typach myśliwców i byli częściej wykorzystywani), ale zemsta była nakierowana głównie na Niemców, a potem na Japończyków.

      Usuń
    2. W takim razie rozumiem, że konflikt między małżonkami polegał na braku akceptacji żony na walkę z wrogiem /lotniczą/ męża? W rezultacie żona pozostała z trójką dzieci obu braci.
      Tragiczny finał.

      Usuń
    3. Każda żona by chyba wolała, aby w czasie wojny mąż pomagał jej w domu. Z drugiej strony Polacy, którzy nie angażowali się w obronę Anglii, a mogli, byli traktowani na równi z t.zw. "dekownikami". Tam chyba jeszcze wdarł się wątek zdrady, ale nie żyją już osoby, które by mogły się wypowiedzieć na ten temat.

      Usuń
  3. Ciekawe, intrygujące. My z siostrą nie miałyśmy przodków, którzy chcieli by nam cokolwiek przekazać. I to nie jest to, że, być moze, nie mieli co... Przecież rodzice, bardzo młodzi, przeżyli wojnę, mieli rodziców, dziadków, wujów i ciotki... Zawsze coś jest. Mam nadzieję, że teraz, poprzez blogi nasze, internet w ogóle i inne spogladanie na świat - piszemy naszą i nie tylko naszą historię. I nie tylko dla nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czasie wojny większe szanse na zachowanie pamiątek (nie mówiąc o życiu) miały te rodziny, które żyły w dużych skupiskach. Ja pamiętam takie dwa duże piętrowe domy, gdzie mieszkało kilkanaście najbliższych sobie osób.
      Podobnie chyba jest z przekazywaniem historii rodziny, bo tam gdzie jest dużo ciotek i wujków łatwiej dotrzeć do wszystkich tajemnic rodzinnych. Poza tym nie było TV, a radio miało 1-2 programy. których raczej dzieci nie słuchały. Czytano nam bajki i - właśnie! - opowiadano o rodzinie.

      Usuń
    2. Ot to, to... Nasza najbliższa rodzina "po kądzieli" była nieliczna. "Po mieczu" liczniejsza, ale na wsi pod Czestochową. Tam jeżdziło się tylko na wakacje i ganiało po polach z kuzynostwem. Dziadkowie, ciotki i stryjkowie ciągle zajęci byli w polu. Słyszało się: "nakarm kury!" albo "przypilnuj Baśki (krowa)"! I te "obowiązki" traktowało się jak wakacyjną przygodę... I to tyle..

      Usuń
    3. To prawda. Poza tym w miastach częściej pojawiały się jakieś zdarzenia, w wyniku których pozostawały jakieś dokumenty administracyjne z których też można było wiele wyczytać.

      Usuń
  4. hey there and thank you for your info – I've definitely picked up anything
    new from right here. I did however expertise a few technical issues using this site, as I experienced
    to reload the web site many times previous to
    I could get it to load properly. I had been wondering if your hosting is OK?
    Not that I am complaining, but slow loading instances
    times will often affect your placement in google and can damage your high
    quality score if ads and marketing with Adwords.

    Anyway I am adding this RSS to my email and can look out for a lot more of your respective intriguing content.
    Ensure that you update this again soon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hello.
      Thank you for technical information about my site. I know that the blog is hard and slow to load. However, I do not participate in internet marketing.
      Thank you for recognition, although I do not know who to thank? What nickname do you use?

      Usuń
  5. Powrócę do wątku poruszonego przez Bet.Jak potoczyły się losy kobiety, która została sama z trójką dzieci i czy po wojnie stryj Julian zaakceptował synową i wnuki. Jak zawsze gdy mówisz o swojej rodzinie, czyta się z przyjemnością. Niestety losy wojenne większości rodzin były podobne, w każdej można było znaleźć podobne tragedie, chociaż tak niewielu ma odwagę o tym opowiadać. Ogromny szacunek dla Ciebie. Twoi potomkowie będą mogli być dumni, że mieli w rodzinie takiego kronikarza. Pozdrawiam i przesyłam najpiękniejsze życzenia wielkanocne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Losy mojej rodziny były dość mocno zagmatwane, dlatego nie o wszystkim mogę pisać. Tutaj akurat nie ma się czym chwalić. Opieki nad trojgiem dzieci i prowadzenia firmy nie można było pogodzić. Ciotka - nazwijmy ją Aleksandra - także ukończyła studia w Cambridge. A ponieważ jej firma prowadziła m.in. badania naukowe więc szybko awansowała w hierarchii społeczno zawodowej. Po kilku latach pracy na uczelni otrzymała tytuł "dame" i prof. chemii. Dziećmi opiekowali się guwernanci. Wdały się jednak narkotyki i obaj adoptowani chłopcy popełnili samobójstwo. To był cios dla stryja, tym bardziej, że nie mógł wyjechać z PRL na pogrzeb wnuków. To są jednak już lata 60' ub.w. do których może uda się dotrzeć.
      Dziękuję za życzenia i również życzę szczęśliwych i spokojnych świąt.

      Usuń