wtorek, 3 września 2013

Obozowy dryl

W trakcie przygotowywania tego serwisu fotograficznego przyjąłem zasadę, aby publikować tylko te zdjęcia których nie ma w mediach. Okazało się to jednak prawie niemożliwe, bo potęga internetu jest wielka. Sporo zdjęć z mojej kolekcji znalazłem też tutaj. Postanowiłem więc pokazać tylko te zdjęcia obozowe, które w jakimś stopniu będą nawiązywały do losów stryja w jego późniejszym okresie życia, albo wniosą coś nowego do tematu związanego z Legionami Polskimi.


Kolejnym etapem po przydziale obowiązków i uprawnień, było ustalenie dziennego porządku, i uregulowanie kwestii statusu internowanych i jeńców wojennych. Internowani, do których należał mój stryj, początkowo byli objęci łagodniejszymi przepisami o internowaniu. Wynikało to z faktu, że nie prowadzili zbrojnych działań przeciwko Austro-Węgrom i Prusom, a ich pobyt w obozie był wynikiem odmowy złożenia przysięgi. O tym jak w rzeczywistości wyglądało to łagodniejsze traktowanie widać na poniższych zdjęciach.



Zdjęcie "611 a" przedstawia "ulicę główną". Internowani, w przeciwieństwie do jeńców wojennych, mogłi swobodnie, i w dowolnym czasie, poruszać się po całej przestrzeni obozu. Mogli też zachować mundury z oznakowaniem stopnia, przynależności do formacji, posiadanych odznaczeń, itp.



"612 a" przedstawia czytelnię. Tutaj główną lekturą były wielokrotnie czytane listy od rodziny.




"613 a" to najbardziej znane zdjęcie kuchni obozowej, której wyroby spożywano tak jak to obrazuje zdjęcie "614 a".



"615 a" pokazuje jak działa ręczna stacja wodociągowa.


Niektórzy internowani wykonywali pracę na zewnątrz, w związku z czym mogli poruszać się swobodnie także poza granicą obozu, w t.zw. strefie przejściowej. Na zdjęciu "616 a"


w oddali widać zamontowany jeden z kilkunastu "gołębników" okalających obóz. System wież strażniczych początkowo nie funkcjonował, ponieważ liczono jeszcze, że po kilku dniach, internowani złożą przysięgę, i podejmą służbę w wojskach pruskich, lub austro-węgierskich. To miało się jednak radykalnie zmienić.


Inaczej wyglądała sytuacja jeńców wojennych, czyli żołnierzy tych oddziałów, które w chwili wybuchu wojny znajdowały się jeszcze na terenie Prus oraz częściowo Austro-Węgier, i próbując z bronią w ręku przedrzeć się w okolice Krakowa, zostały rozbite i pojmane do niewoli. Ci zostali w większości oskarżeni o zdradę i dezercję. Generalnie różnica w regulaminie porządkowym polegała na tym, że internowani mogli w miarę swobodnie poruszać sie po obozie, a jeńcy wojenni mieli zakaz opuszczania baraków, który uchylano jedynie na czas spacerów, gimnastyki, i mszy polowych. Te różnice miały już za kilka tygodni zmienić sytuację osadzonych.
.

6 komentarzy:

  1. Kapitalne zdjęcia. W kotłach warzono zapewne potrawy płynne oraz kasze i ziemniaki, kawę zbożową do picia... Takie wielkie kotły spotkałam osobiście w pewnej kuchni stołówki jeszcze z początkiem lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku.
    Dopiski na zdjęciach świadczą o dość dobrym samopoczuciu internowanych. Są nawet wesołe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałem o tym napisać. Obóz był docelowo przeznaczony dla kilkunastu tysięcy jeńców. Gdy już się zapełnił wtedy zapanował potworny głód. Jeńców i internowanych ratowali okoliczni mieszkańcy, ale były to chyba najbiedniejsze regiony byłej Polski. Z opowieści stryja wiem, że gotowano nawet skórzane pasy i buty. Będą o tym dwa posty.

      Usuń
    2. Postacie na zdjęciach sprawiają wrażenie raczej wyluzowanych wczasowiczów niż "skazanych na internowanie", no i te żartobliwe dopiski... Może to ten wcześniejszy, jeszcze syty okres obozu a może takie mylne moje wrażenie?

      Usuń
    3. Podejrzewam, że internowani nie chcieli niepokoić rodzin, bo przecież odmowa złożenia przysięgi mogła się skończyć nawet rozstrzelaniem. Wiedząc, że te zdjęcia będą publikowane w Polsce robili "dobrą minę do złej gry". No i masz rację, to był jeszcze ten "syty okres obozu".

      Usuń
  2. Andrzeju - wspanialy masz ten blog i zdjęcia. czytam z zapartym tchem ...
    mam zaległości wrócę więc wieczorem ŻEBY NIE URONIĆ NICZEGO Z TWOICH OPOWIEŚCI.

    OdpowiedzUsuń