wtorek, 6 sierpnia 2013

Prawda, tylko prawda i ... prawda "Tischnerowska"

Tak jak dzisiaj nie wiemy, kto w 1980 r. naprawdę obalał w Polsce komunizm, kto skakał przez płot, kto był agentem, a kto bohaterem, tak i w tworzącej się w latach 1908-1914 Nowej Polsce na temat Piłsudskiego krążyły różne legendy. Dla jednych był bohaterem walczącym za wolność Polski na wszystkich frontach, i przeciw wszystkim, dla innych złodziejem i zbójem napadającym na wagony z pocztą. Pomiędzy jedną a druga prawdą krył się człowiek (zdjęcie "570 a")



który różnymi drogami i sposobami zmienił Polskę.



Legend na temat powstawania Legionów Polskich jest wiele, podaje się różne okresy, daty, miejsca, okoliczności i założycieli, którzy próbowali już od I Rozbioru Polski odbudować jej wielkość. Jedni więc twierdzą, że Piłsudski z narażeniem życia przedzierał się do Polski, inni, że uciekał przed odpowiedzialnością karną. I jedni i drudzy mają rację, bo fakty są niepodważalne, a ocena tylko kwestią punktu widzenia. Pytanie tylko, czy w tak ważnej sprawie mają prawo zabierać głos ci którzy nie uczestniczyli w tamtych zdarzeniach, ani nawet nie byli świadkami?



Zobaczmy jak to widzieli legioniści i żołnierze Piłsudskiego. Niepodważalną zasługą Marszałka było to, że przewidując chwilę w której dojdzie do rozstrzygnięć siłowych budował struktury organizacyjne przyszłego Państwa Polskiego. Szczególną rolę odegrały różne paramilitarne formacje typu: Związków i Drużyn Strzeleckich. Przypadkowy wybuch I Wojny Światowej zaskoczył jednak wszystkich. Polskie oddziały zbrojne, które nie chciały walczyć pod wodzą zaborców zaczęły się przedzierać przez wrogie sobie wojska w różnych kierunkach, i z różnym powodzeniem.



Losy polskich legionistów były skrajnie różne, od wcielania do niemieckich sił Wehrmachtu, poprzez internowanie w wyniku działań bojowych, aż po spektakularną odmowę złożenia przysięgi zwaną "kryzysem przysięgowym".
W tej ostatniej grupie znalazł się mój stryj. Nie chciałbym tutaj przyspieszać chronologii wydarzeń, jednak dla lepszego zrozumienia warto wiedzieć, że tak jak w czasach II WŚ żołnierz AK, AL, i GL miał przypiętą określoną metkę, tak i Legioniści, byli w jakiś sposób podzieleni w okresie działań wojennych.


Nietrudno więc wywnioskować, że taka sytuacja spowodowała znaczny rozrzut wzorów insygniów i oznak wojskowych. To możemy zobaczyć na stronie:
http://www.google.pl/search?q=orze%C5%82ek+legionowy+obrazy&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=makAUrS5OMKytAbs3oDoDA&ved=0CCoQsAQ&biw=1280&bih=867



Internowani w obozach legioniści Wikipedii jednak nie mieli, ich orzeł więc wyglądał tak, jak na poniższym zdjęciu "567 a".



Internowani legioniści mieli prawo do zatrzymania rzeczy osobistych. Jakie "rzeczy osobiste" zachował mój stryj widać na poniższym zdjęciu "569 a" makatki rozwieszanej obok pryczy więziennej.
   


Na rzecz internowanych z całego świata płynęły różnego rodzaju datki. Na zdjęciu "568 a" plakietki, które były przycinane i z odpowiednią adnotacja przekazywane darczyńcom.



Dodatek do poprzedniego postu
----------------------------------------

W związku z kilkoma e-mailami (jeżeli to możliwe to proszę o pisanie w komentarzach na blogu) wyjaśniam, że żaden z moich stryjów nie znał Piłsudskiego osobiście. Stryj Władysław został wprawdzie po latach przedstawiony Marszałkowi jako współpracownik drukarni, ale wiadomo, wtedy Naczelnik Państwa nie był już ani socjalistą, ani PPS-owcem. Znajomość była przypadkowa, bo Piłsudski chciał wyjść tylnym wyjściem z drukarni, ale pogubił się. 


Ci co znają tamte rejony, chociażby tak jak ja z lat 60 ub. w. wiedzą, że ówczesna Wschodnia to typowa ulica śródmiejska od frontu z domkami tkaczy i kamieniczników (to moja rodzina), natomiast z tyłu połączona przydomowymi ogródkami. Ogródki te miały ogrodzenia (albo i nie) i dla miejscowych stanowiły doskonały labirynt w którym mieli przewagę nad carską policją i żandarmerią. 


Warto też przypomnieć, że unikający spotkania z ówczesną władzą porządkową to głównie opozycjoniści, i bardzo rzadko znani przestępcy. Drobni złodziejaszkowie nie operowali na swoim terenie. Spotkanie w tym miejscu kogoś, kto pospiesznie chciał opuścić teren przeszukiwany przez policję tajną, nie budziło więc żadnych zlych skojarzeń. Stryj wyprowadził więc znajomego na ul. Włokienniczą (prostopadła do Wschodniej) i potem tylko się zastanawiał jacy inteligentni są ci drukarze. 

18 komentarzy:

  1. Klik dobry:)
    A dlaczego na tych plakietka pisze "na szkoły"? To ma coś wspólnego z tym, że wykształconych ludzi Chełmszczyzny i Południowego Podlasia deportowano w głąb Rosji? I z dekretem Józefa Piłsudskiego o obowiązku szkolnym i kształceniu nauczycieli szkół powszechnych?

    Ojśśś, coś mieszam chyba.

    Pozdrawiam serdecznie w nowym dniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warunki internowanych legionistów zmieniały się z dnia na dzień. Początkowo osadzonych wspierały tylko rodziny przysyłając paczki żywnościowe i odzież (szła zima!). Gdy jednak do obozów zaczęły napływać datki pieniężne, które zabierali strażnicy, padł pomysł, aby na tych plakietkach potwierdzać wyspecyfikowany odbiór paczek. Nadwyżki szły dla wytypowanych przez legionistów ośrodków społecznych, szkół, itp. To były założenia, jak to wyglądało w praktyce, nie wiem.
      Takich kart mam więcej, ale wybrałem tę, w podziękowaniu za wkład w uruchomieniu tego bloga. ;)

      Usuń
  2. Włączyłam komentarze na próbowalniku, żeby na tak zacnym Blogu Legionowym nie zaśmiecać komentarzy sprawami technicznymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaśmiecaj, zaśmiecaj, miałem już jednego e-maila żeby dziadka wstawić jak był pułkownikiem.

      Usuń
  3. Widzę, że u Ciebie można uzupełnić szkolne braki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem Anno jak to u Ciebie bywało, ale u mnie w szkole ten okres to była "biała plama", a więc trudno mówić o brakach. Na studiach "dziadka" rozebraliśmy do naga, i nie wypadło to dla Niego zbyt dobrze.

      Usuń
    2. Ja akurat liceum w okresie przełomu kończyłam, co nieco nam mówiono. Maturę z historii zdawałam, a i na studia egzamin również. Pamiętam też, że pytano mnie o Piłsudskiego i o mało co nie oblałam tego egzaminu (takie miałam wrażenie, że nie zdałam), ale jednak udało się. Nie pamiętam tylko, o co mnie pytali. :)

      Usuń
    3. Nam dopiero nauczyciel powiedział, gdy go zapytaliśmy: Kto to był Piłsudski? W książkach były całe rozdziały wychwalające np. Rokossowskiego, a 1-2 zdania krytyczne o Piłsudskim.

      Usuń
    4. Historią od zawsze manipulowano.

      Usuń
    5. Oj, chyba nadal się manipuluje ...

      Usuń
  4. Zachwycił mnie orzeł internowanych legionistów. No i to ozdobne pismo, którym wypisano piękne słowa.
    Czy to okładka jakiegoś pamiętnika, kroniki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był obrazek więzienny, który został sfotografowany, i powielony jako pocztówka. Widziałem u stryja odznaczenie z tym motywem, i teraz szukam co było pierwsze.

      Usuń
  5. Czy przewidujesz rozwinięcie wątku łódzkiego, który też obfitował w wydarzenia znaczące dla przemian jakie odbywały sie wewnątrz struktur legionowych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy. W tej chwili właśnie rozstrzyga się tematyka bloga.

      Usuń
  6. Ooooo..... ale nagłówek nowy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Trafiłam do Ciebie przez zupełny przypadek. Historia to mój konik. Nigdy dość wiadomości o Legionach Polskich. Będę często tutaj zaglądać. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam.
      ... i nigdy dość takich przypadków. Miło gościć pasjonatkę historii o Legionach Polskich. Myślę, że wiele spraw z tamtych lat nie zostało wyjaśnionych do końca, więc może nam się uda? Serdecznie zapraszam.


      PS. Także interesuję się architekturą sakralną. Jak zechcesz to zerknij tutaj:
      http://foto-anzai.blogspot.com/2013_06_01_archive.html

      Usuń
    2. I znów kawał historii... O Dziadku wyrażam sie raczej ostrożnie, a powód już tu kiedys wyłuszczyłem!
      serdeczności

      Usuń